Budownictwo wielorodzinne w czasach PRL cieszyło się zasłużenie złą sławą. Ponieważ samodzielne mieszkanie było szczytem marzeń każdej rodziny i zawsze istniał głęboki deficyt mieszkań, projektanci i wykonawcy nie musieli się wysilać, gdyż ich wytwory i tak zawsze zdobywały nabywców, tzn. szczęśliwców, którzy dostali przydział na to cudo. Mieszkania blokach z lat 60-tych XX wieku, to rozpowszechnianie wspaniałych rozwiązań typu: kuchnia bez okna, pokój o pokroju wagonu tramwajowego i więziennych okienkach, metraże też raczej przypominające zakłady zamknięte. Za to szerokie korytarze w klatkach schodowych. W latach 70-tych budowano bloki z wielkiej płyty o metrażach zbliżonych do ludzkich potrzeb. Natomiast niczym dziwnym nie były ściany odchylone od pionu, krzywe podłogi, nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak wanna ustawiona po prostu na środku łazienki. Zdarzało się też, że bardzo oszczędnie gospodarowano gruntem, co skutkowało na przykład tym, że z klatki schodowej wychodzi się wprost na jezdnię, ponieważ zabrakło gruntu choćby na wąski chodnik przed blokiem.